2020 rok był niewątpliwie bardzo trudny dla banków i to nie tylko ze względu na trwającą pandemię, która mocna uderzyła w stopy procentowe, lecz również dlatego, że jeszcze nigdy tak wielu posiadaczy kredytów frankowych nie zdecydowało się na proces sądowy z bankiem.
Szacuje się, że obecnie około 8 procent kredytobiorców zaskarżyło swoją frankową umowę kredytową i choć nadal jest to stosunkowo niewielki odsetek wszystkich zawartych umów, to dla banków taka liczba procesów stanowi już spore wyzwanie, z którym coraz gorzej sobie radzą. Banki z całą pewnością będą szukać rozwiązań by unieść ciężar kredytów frankowych, a jednym z nich jest zawieranie ugód z kredytobiorcami, zgodnie z rekomendacjami przewodniczącego KNF, ugody jednak są o tyle problematyczne, że generują koszty, które przerosną możliwości finansowe większości banków. Wydaje się więc, że nadal prym będą wiodły procesy z bankami jako najskuteczniejszy sposób na pozbycie się kredytu frankowego, lecz niestety wzrost liczby pozwów z całą pewnością nie wpłynie pozytywnie na szybkość toczących się procesów sądowych.
Ilu frankowiczów pozywa banki?
Analizując tempo wzrostu liczby spraw sądowych z zakresu frankowych umów kredytowych zakładać można, iż do końca 2021 roku blisko 20 procent frankowiczów zdecyduje się na złożenie pozwu, gdyż nic nie wskazuje na to, że zainteresowanie procesami zmaleje, a wręcz przeciwnie, z każdym dniem przybywa argumentów by dłużej ze złożeniem pozwu nie zwlekać.
Frankowiczów do działania zachęca przede wszystkim to, że obecnie ponad 90 procent wydawanych w sprawach kredytów frankowych orzeczeń uwzględnia roszczenia zgłaszane przez kredytobiorców, zatem gdy ryzyko przegranej jest niskie, więcej osób decyduje się je podjąć.
Nie bez znaczenia dla dużej liczby spraw frankowych w sądach jest również trwająca już blisko rok pandemia. Wielu kredytobiorców dopiero wówczas uświadomiło sobie bowiem jak niestabilną walutą jest frank szwajcarski i jak duże koszty kredytowe ponoszą. Wzrost kursu franka szwajcarskiego na wiosnę ubiegłego roku spowodował, że miesięczna rata kredytu wzrosła u niektórych kredytobiorców nawet o kilkaset złotych, a jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że wiele osób boryka się z brakiem płynności finansowej, co również jest efektem pandemii, to nie pozostaje nic innego jak pozwać bank.
Paradoksalnie również, na skutek wprowadzonych lockdownów, frankowicze wreszcie znaleźli czas by podjąć działania zmierzające do uwolnienia się od ciążącego zobowiązania. Wszystkie te argumenty najpewniej będą aktualne również w 2021 roku, dlatego liczba procesów frankowych będzie tylko rosła.
Czy ugody z frankowiczami są możliwe w 2021 r.?
Powyższe stawia banki w bardzo trudnej sytuacji, dlatego zdroworozsądkowo można by zakładać, że inicjatywa jest teraz po stronie banków i to banki będą dążyć do tego by procesów frankowych było coraz mniej i by konflikt nie narastał, w praktyce jednak banki „chcą mieć ciastko i chcą zjeść ciastko”. Pod koniec ubiegłego roku przewodniczący KNF rekomendował by w sprawach frankowych banki zaczęły zwierać z kredytobiorcami ugody, jednak warunki tych porozumień muszą być dla kredytobiorców atrakcyjne, a więc najlepiej by było, gdyby kredyty frankowe traktować tak, jakby od początku były to kredyty złotówkowe.
Po owych rekomendacjach żaden bank jakichkolwiek działań zmierzających do zawarcia ugód jeszcze nie podjął, lecz już pojawiły się pierwsze głosy jakie gwarancje ze strony Państwa powinny się pojawić by ugody były zawierane, a to z kolei prowadzi do wniosku, że banki ugód wcale nie chcą zawierać i nie są zainteresowane szukaniem kompromisowego rozwiązania. W ocenie banków najkorzystniej by było, gdyby ustawowo zostało zagwarantowane, iż kredytobiorcy nie będą mogli kwestionować zawartych ugód. Inny postulat banków dotyczy tego, by koszty ugód były kosztem uzyskania przychodu, a nie mniej problematyczną kwestią jest jak banki powinny traktować kredytobiorców, którzy kredyty już spłacili, gdyż oczywiste jest, że z tymi kredytobiorcami banki ugód tym bardziej nie będą chciały zawierać.
Czy banki będą pozywać za bezumowne wynagrodzenie z kapitału w 2021 r.?
Brak pomysłu na rozwiązanie problemu kredytów frankowych powoduje natomiast, że banki wolą straszyć swoich klientów, by w ten sposób zminimalizować liczbę roszczeń. Jak mantrę banki nadal wskazują, że będą pozywać swoich klientów o wypłatę wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału w przypadku stwierdzenia nieważności zawartej umowy kredytowej, i na nic zdają się argumenty prawników i orzeczenia sądów, że nie ma podstaw prawnych by skutecznie takie żądania zgłaszać i ich dochodzić. Możliwe, że sytuacja się zmieni, gdy w przedmiocie owego wynagrodzenia stanowisko zajmie Sąd Najwyższy, jednak nikt nie wie kiedy dokładnie się to stanie.
Nowy sąd dla frankowiczów w Warszawie
Znaczny wzrost liczby pozwów w sprawach frankowych to jednak nie tylko problem banków, gdyż sytuacja ta równie mocno oddziałuje na sądy, które sprawy frankowe rozpoznają. Nie jest tajemnicą, że sądownictwo w Polsce od lat boryka się z problemami kadrowymi i z przewlekłością prowadzonych postępowań, zwłaszcza, gdy mówimy o sądach w dużych miastach, jednak znaczny przyrost spraw frankowych wręcz sparaliżował Sąd Okręgowy w Warszawie. Do sądu warszawskiego trafia bowiem największy odsetek wszystkich zainicjowanych spraw z zakresu kredytów frankowych, a to powoduje, że sąd ten stał się najbardziej obłożonym sądem w Polsce, co oczywiście przekłada się na czas prowadzenia postępowań i wydawania wyroków. Rozwiązaniem tej sytuacji ma więc być utworzenie w warszawskim sądzie odrębnego wydziału, który dedykowany będzie tylko sprawom frankowym, czy jednak rzeczywiście przyspieszy to procesy frankowe, trudno powiedzieć. Na ten moment nie wiadomo bowiem ilu sędziów zostanie do owego wydziału przydzielonych oraz czy będą to sędziowie, którzy posiadają już doświadczenie w rozpoznawaniu sporów frankowych. Niestety praktyka jest taka, że nadal bardzo wielu sędziów boi się w sprawach frankowych oddalać wnioski dowodowe, głównie banków, które do samego procesu nic nie wnoszą i nie przyczyniają się do wyjaśnienia kwestii stanowiących istotę całego procesu.
Z tego więc powodu postępowania frankowe trwają bardzo długo, w niektórych przypadkach nawet trzy lata, jeśli więc podejście sędziów w tym zakresie się nie zmieni, to utworzenie odrębnego wydziału sytuacji tej nie naprawi. Istotą postępowań frankowych jest bowiem ocena warunków zawartej umowy pod kątem obowiązujących przepisów, nie jest więc koniczne słuchanie całej rzeszy świadków czy powoływanie kilku biegłych, bo dla rozpoznania sprawy nie ma to żadnego znaczenia, niestety nie wszyscy sędziowie zdają sobie z tego sprawę i zwykle dopuszczają wszystkie zawnioskowane przez bank dowody, dla tzw. „świętego spokoju”. Dopóki więc podejście sędziów się nie zmieni, trudno oczekiwać, że sprawy frankowe przyspieszą.
Sytuacja frankowiczów w 2021 r.
Z powyższego wynika zatem wniosek, że wielkiego przełomu w zakresie spraw frankowych w 2021 roku raczej nie można się spodziewać, a więc kredytobiorcy nadal będą masowo składać pozwy, a banki będą robiły wszystko by jednak odpowiedzialności za wadliwe umowy nie przyjąć. Przy takim podejściu procesy frankowe będą jednak toczyły się jeszcze przez kilka lat i niewykluczone, że do sądów pójdą również ci kredytobiorcy, którzy zaciągnięte zobowiązania już spłacili. Nadal bowiem powszechne jest przekonanie, że nie warto zaczynać z bankiem procesu, gdy kredyt jeszcze nie jest spłacony, bo wtedy bank będzie się „mścił” i zajmie nieruchomość na której jest ustanowione zabezpieczenie hipoteczne. W rzeczywistości jednak nic takiego zadziać się nie może, bo bank może zająć nieruchomość kredytobiorcy tylko w określonych sytuacjach, a więc gdy kredytobiorca zalega ze spłatą zobowiązań, dla realizacji tego uprawnienia przez bank nie ma więc znaczenia czy kredytobiorca złożył pozew przeciwko bankowi, o ile oczywiście nadal spłaca kredyt, zgodnie z zawartą umową.
Proces sądowy z bankiem jest obecnie najskuteczniejszym sposobem by uwolnić się od kredytu frankowego, pamiętać jednak należy, że każde postępowanie wiąże się z pewnym ryzykiem, które w jednym przypadku jest większe, a w drugim mniejsze, dlatego zawsze należy mieć na uwadze, że proces może nie ułożyć się po myśli kredytobiorcy. Żaden prawnik nie jest bowiem w stanie zagwarantować, że sędzia orzekający w sprawie będzie prezentował poglądy korzystne dla frankowiczów, lub że będzie uwzględniał orzecznictwo, które uznaje za zasadne żądania zgłaszane przez kredytobiorców. Zdarza się również, że procesy frankowe przegrywane są przez niedopatrzenie lub proste błędy procesowe, których z łatwością można było uniknąć, dlatego tak bardzo istotne jest by do spraw frankowych nie podchodzić szablonowo, lecz by do każdego przypadku opracować indywidualną taktykę.
Pospolitego ruszenia nie będzie. Ci co czekają na ugody dalej będą czekać. Spora grupa ludzi nie wybiera się do sądu bo nie wie ile można ugrać. Mała jest świadomość prawna społeczeństwa. Ludzie nadal boją się dochodzić swoich praw w sądach. Poza tym w świadomości jednak nadal jest, że bank to pewnie super prawnicy z którymi nie da się wygrać, mało kto też poświęca czas aby temat zbadać. Uważam, że w temacie nic się nie zmieni w 2021 r. – mniej więcej tak jak napisaliście pewna grupa frankowiczów jeszcze pozwie ale to nie będzie masowe składanie pozwów. Bankom nadal się bedzie opłacało utrzymywać taką sytuację jak jest
A to jest jeszcze ktoś kto czego na ugody KNF? Nawet jak będą to chyba trzeb nie potrafić liczyć aby się na to zdecydować. Choć patrząc na to, że Raiffeisen już się wycofał z rozmów a inne banki cały czas marudzą to do ugód nam jeszcze bardzo daleko. Szybciej się chyba sprawa w sądzie skończy niż bedą ugody
Sporo osób nie wiem czemu czeka jednak na uchwałę SN w marcu. Jakaby ona nie była to myślę, że 20 tyś pozwów w tym roku powinno być złożonych
A ja się zastanawiam jak jest z rzeczywistą egzekucją wyroków już prawomocnych?
Bo wyrok prawomocny korzystny dla frankowicza to jedno a realizacja wyroku przez bank to drugie. Jak szybko banki rozliczają się z frankowiczami?